miał oznaczać podziękowanie i ulgę.
Jak smakowałby pocałunek, dotknięcie tych warg? Była pewna, że pocałunek Asha musiałby być zaborczy, uwodzicielski. Na moment zapomniała, co właściwie robi, i oddała się słodkim rojeniom. Czuła te usta na swoich wargach, czuła niemal zarost Asha drapiący lekko jej policzek. Krew napłynęła jej do twarzy, coś ścisnęło w żołądku. Szybko zanurzyła myjkę w wodzie. Skaleczenie. Ma opatrzyć skaleczenie, napomniała samą siebie. Łatwo powiedzieć. Udało się jej jakimś sposobem dokończyć przemywania. - Uważaj - ostrzegła. - Zaraz będę dezynfekować. - Byle szybko, bo to cholerstwo piecze jak... Zanim zdążył skończyć, zaaplikowała środek antyseptyczny. Ash drgnął, naprężył się, szeroko rozwarł oczy. - Niech to... - syknął i zgiął się teraz wpół. Maggie dotknęła jego ramienia. - Przepraszam. - Podmuchaj, proszę cię. Niewiele myśląc, nachyliła się i zrobiła, o co prosił. Już chciała się wyprostować, gdy poczuła dłoń Asha na karku. - Jeszcze raz. Doskonale wiedziała, że powinna odmówić, ale nie potrafiła. Owionął ją zapach Asha i przyprawił o lekki zawrót głowy. Męski, obezwładniający zapach: potu, skóry, koni. 47 Poczuła, jak jego palce mocniej się zaciskają, spojrzała mu w oczy i dojrzała w nich to samo pożądanie, które i w niej się obudziło. Na wpół świadomie zwilżyła wargi i Ash jęknął cicho. - To byłby wielki błąd. Nie musiała nawet pytać, co byłoby tym wielkim błędem. Skinęła głową. - Wiem - mruknęła. Ash jej nie puszczał. Przeciwnie, przybliżył twarz do jej twarzy, musnął jej usta, zamknął oczy, wciągnął głęboko powietrze, a potem pocałował ją, mocno, głęboko. Świat nagle wypadł z orbity. Maggie przestała myśleć. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Powinna wyrwać się, uciec, ale nie zrobiła nic, nie była w stanie wykonać żadnego ruchu. Pragnęła jednego, by pocałunek trwał w nieskończoność... Ash położył dłoń na jej biodrze. - Bliżej - mruknął, sadzając sobie Maggie na kolanach, odgarnął jej włosy i wtulił twarz w zagłębienie między szyją i ramieniem. - Ash... powinieneś... - Zanim zdołała skończyć, raz jeszcze zamknął jej usta pocałunkiem. Ocknęła się dopiero wtedy, gdy upadła na posadzkę. Kompletnie oszołomiona uniosła głowę i zobaczyła, że Ash stoi nad nią z twarzą wykrzywioną bólem. - Co się stało. Uraziłeś się?