Milla jest przyjaciółką, ale w istocie nikt by w to nie uwierzył. Każdy,
kto ich widział, każdy, kto choć usłyszy o tym incydencie, stwierdzi, że to jego kobieta. Wobec tego po prostu nie mógł darować nikomu skrzywdzenia Milli. Jeśli tak właśnie by zrobił, ludzie zaczęliby mówić, że Diaz mięknie. Zaczęliby myśleć, że teraz ujdzie im już na sucho wchodzenie mu w drogę. I że będą mogli bez przeszkód popełniać te wszystkie zbrodnie, którym on starał się zapobiegać. A jeśli tak będą sobie myśleć, to znów ucierpią na tym niewinni. A Diaz będzie musiał zabijać, by źli ludzie upewnili się, że jednak ciągle nie warto go drażnić. Wszystkie te myśli przeleciały mu przez głowę w jednej chwili. Co więc powinien wtedy zrobić z Lolą, jeśli nie zabić? Pobić ją, zmasakrować? To zajęłoby zbyt wiele czasu, a Milla pewnie dostałaby histerii, widząc taką brutalność wobec kobiety - nawet śmiecia w an43 235 rodzaju Loli. Postrzelić ją? Dziewięciomilimetrowe pociski nie zostawiały małych, estetycznych ranek, ale brutalnie wyrywały wielki kawał mięsa, niszcząc nerwy i rozrywając naczynia krwionośne. Pociąć ją? Rany cięte łatwo się goiły, no, chyba że poszatkował-by babę na kawałki. Ale nie chciał bawić się w amputację żadnych części ciała, mniej czy bardziej istotnych. Pozostawało więc złamanie kości, co na długo sprawi Loli spory kłopot. Wybrał kciuk, z powodu noża i tego, co Lola tą dłonią zrobiła Milli. Ze złamanym kciukiem Meksykanka długo nie będzie w stanie bawić się nożem. Było coś przyjemnego w poczuciu, że ta kara doskonale pasuje do zbrodni. Ludzie upewnią się, że Diaz nie zmiękł. A jak pomyślał, tak zrobił. W jednej chwili. Szybko uświadomił sobie absurdalność tego, że wybrał karę, która trwale nie okaleczy, ale będzie się o niej mówić. Nie chciał zabijać Loli, więc złamał jej kciuk. Diaza też pobito, i to nie raz. Wiedział, jak długo trwa ból, jak bardzo potrafi osłabić i upokorzyć. Kciuk Loli, na pewno bolący, nie będzie dla niej jednak wielkim utrudnieniem. No, chyba że mowa o nożu. Diaz nie chciał okaleczać Loli, chciał, by mogła się ruszać, chodzić po okolicy Jeśli skatowałby ją do nieprzytomności, Meksykanka nie mogłaby już zbierać dla niego informacji. I pomyśleć, że mógł ją zabić bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Tymczasem złamanie jej kciuka sprawiło, że Diaza aż zemdliło, a żołądek skurczył mu się do rozmiarów pięści. Oczywiście nie pokazał tego po sobie, nie zawahał się nawet przez ułamek an43 236 sekundy Nie mógł ryzykować: przez jego wahanie Milla mogła zginąć albo zostać bardzo poważnie ranna. Zdenerwowała się tym, co się stało, ale natychmiast zrozumiała, czemu Diaz musiał coś zrobić. Chciał dorwać Pavona. Czyż nie było to intrygujące, że ten sam człowiek, który dziesięć lat wcześniej porywał dzieci, obecnie zamieszany jest w handel organami pochodzącymi od niedobrowolnych dawców? Może Pavon był tylko cwanym śmieciem, który umiał się zakręcić wokół każdego biznesu. A może wciąż pracował dla tego samego szefa.