- Co ty wyprawiasz?
- Sprawdzam, czy masz gorączkę. - Mam kaca. - Nic dziwnego - odparła spokojnie. - Wypiłeś tyle, że powinieneś już nie żyć. Nie próbował nawet dyskutować z tym stwierdzeniem, bo czuł się tak, jakby już nie żył. - Przynieś mi aspirynę. Maggie nie zareagowała, w każdym razie nie od razu: zebrała ubranie z podłogi i rzuciła je w nogi łóżka. - Mam ci przynieść aspirynę, tak? - zapytała, ujmując się pod boki. - Wczoraj proponowałam ci ją, ale ty wolałeś whisky. Zrobiło mu się jeszcze bardziej niedobrze na wspomnienie butelki, którą wczoraj opróżnił. A może to były dwie butelki? Maggie parsknęła z pogardą, ale przyniosła z łazienki lekarstwo i wodę. 60 - Telefonował twój agent - powiedziała, kiedy łykał tabletki. - Prosił, żebyś do niego oddzwonił. To podobno pilne. Ash popił tabletki i otarł usta. - Dla Maksa wszystko jest pilne. Maggie wyjęła mu szklankę z dłoni i odstawiła na szafkę nocną. - Mówił, że wydawca czeka na dodatkowe zdjęcia do twojego albumu. To, co ma, to za mało. Ash usiadł gwałtownie i zaraz opadł z powrotem na poduszki. - Coś jeszcze? - zapytał głosem konającego. - Mam do niego zadzwonić w twoim imieniu? - Nie. Sam to załatwię. W moim samochodzie jest duża, czarna teczka z fotogramami. Przynieś mi ją. Maggie uniosła brew, mocno zdziwiona. - Proszę. - Dodała słowo, które Ash najwyraźniej uważał za niepotrzebne do życia. - Proszę - wycedził przez zaciśnięte zęby, a i to tylko dlatego, że sam nie zdołałby zejść na podwórze. - Dobrze, przyniosę tę teczkę, ale najpierw muszę zajrzeć do Laury. Potrzebujesz czegoś jeszcze? Odrobinę świętego spokoju, pomyślał ze złością i pokręcił głową. - Nie, tylko teczkę. Poranek spędził na przeglądaniu odbitek. Musiał coś wybrać, bo w tym stanie, w jakim się znajdował, wyprawa do Wyoming w celu zrobienia dodatkowych zdjęć nie wchodziła w rachubę. 61 - Ash? - W drzwiach sypialni pojawiła się Maggie z Laurą na ręku. - Tak? - Jadę do miasta zrobić zakupy dla małej. Jak mam płacić, kartą czy gotówką?