- Nie - odpowiedziała cicho, ale dobitnie. - Zrobisz nam coś
ciepłego do picia, a ja pójdę się ubrać. - Nie chcę cię wciągać w brudne sprawki rodziny. - A ja myślę, że w tych okolicznościach przyda ci się świadek. Matthew zrozumiał, że Kat ma rację. - Jesteś pewna? - I tak bym nie zasnęła. - Uśmiechnęła się ciepło. - Pewnego dnia zrobię wszystko po twojemu. - Pewnego dnia ci na to pozwolę. Po zakończeniu rozmowy Zuzanna nasłuchiwała jeszcze przez chwilę, jednak z góry nie dobiegał żaden dźwięk, więc odetchnęła z ulgą. Przyjedzie, obiecał jej, że przyjedzie, a to nie jest mężczyzna, który wystawiłby kogoś do wiatru. W tym właśnie momencie uświadomiła sobie, jak bardzo żałuje, że nie poznała się na nim wcześniej, kiedy Karo jeszcze żyła... Teraz już na to za późno. Sprawdź, co z Chloe. Ale tam jest Flic. I Imo. Chloe ci ufa. I polega na tobie. To jest właśnie to, na czym zawsze Zuzannie najbardziej zależało: zdobyć ich zaufanie i przyjaźń. Ostrożnie z wypowiadaniem życzeń. Czy nie tak się mówi? Weszła na schody, upominając się w duchu, by stawiać kroki normalnie - nie skradać się jak złodziej, nie bać się, że zaskrzypi deska. Na piętrze wszystkie drzwi były zamknięte. Żaden odgłos nie dochodził ani z pokoju Imogen, ani z pokoju Flic - właściwie teraz jej, chociaż wolała tam nie zaglądać, w obawie, że Flic na nią czeka. Zapukała delikatnie do Chloe i otworzyła drzwi. Zasłony nie były zaciągnięte i mimo braku księżyca wystarczyło światła, by dostrzec złotowłosą głowę na poduszce. Dzięki Bogu, spała mocno. Biedne, znękane dziecko. 343 Teraz do siebie. Zawahała się jeszcze z ręką na klamce, lecz w końcu otworzyła drzwi i zapaliła światło. Nie, nikt na nią nie czyhał. Prysznic. Zdecydowała nagle, że tego potrzebuje najbardziej. Przyjemny, silny strumień wody zawsze uspokajał ją lepiej niż długa kąpiel, a do przyjazdu Matthew miała aż nadto czasu. Dziewczęta używały tylko ręcznego prysznica, ale w drugiej łazience, przy sypialni Karo (to znaczy - Matthew) był drugi, zamontowany wysoko. Nawet jeśli nie zdoła uspokoić jej nerwów, to przynajmniej pomoże poczuć się trochę normalniej, pozbierać myśli... Matthew chciał zatelefonować po taksówkę, Kat jednak uznała, że w taką pogodę mogą mieć z tym kłopoty. - Sam, mój sąsiad z góry, ma samochód. Ciągle powtarza, że mogę go sobie pożyczać. Matthew poczuł lekkie ukłucie zazdrości, które natychmiast stłumił. Zaczekał, aż Kat wróci z kluczykami. - Spał już? - spytał. - Tak, ale to nic nie szkodzi. Sam jest bardzo wielkoduszny. Garaż mieścił się trzy ulice dalej, w ciemnym zaułku. Chociaż klucz się przekręcił, drzwi nie chciały się podnieść. Kat dopiero po chwili przypomniała sobie, że trzeba je mocno kopnąć na dole z prawej strony - i rzeczywiście pomogło.